W roku 1840 w Gand we Flandrii o czary oskarżono i poddano torturom kobietę, którą następnie uniewinniono. Istnieją dokumenty, że w Meksyku oskarżono o czary pewnego mężczyznę w roku 1874. Polowanie na czarownice dobiegało końca równie wolno, jak się rozpoczynało. Wygasły stosy, zwiększyła się ludzka wiedza i świadomość "Sytuacja w miejscowościach rejonu buczańskiego nie jest kontrolowana przez ukraińskie władze, okupanci spowodowali humanitarną katastrofę" - twierdzą służby, cytowane przez BBC. W związku z okupacją nie ma dostępu do szeregu miast i miejscowości, w tym m.in. do Buczy, Worzela, Hostomla, Irpienia. Ukraińska wojskowa, która ostatnie pół roku spędziła w rosyjskiej niewoli opowiedziała o torturach stosowanych przez okupantów. Jak przyznała, "bicie i rażenie prądem były najłagodniejszymi rzeczami". Odnosząc się do jedzenia dla jeńców stwierdziła, że "nawet psom nie podaje się czegoś takiego". Hanna znalazła się wśród 108 kobiet, które zostały niedawno zwolnione z Czy masowe gwałty na mężczyznach są częścią wojennej strategii? Historia nie zna takich przypadków, natomiast gwałty na kobietach nie tylko towarzyszą większości konfliktów, ale i bywają elementem zaplanowanych działań przeciwko innym krajom, grupom narodowym czy etnicznym. Prawo międzynarodowe zalicza te działania do zbrodni Przez Pawiak przeszło w latach okupacji około 100 tysięcy osób. Trafiali tam głównie więźniowie polityczni, potem wożeni byli na przesłuchania na al. Szucha do siedziby Gestapo. W Vay Tiền Nhanh Chỉ Cần Cmnd Nợ Xấu. Recepta na temat dla amerykańskiego bestsellera? Wykorzystywanie dziecka, dręczenie i bicie. Obok tego nie sposób przejść obojętnie, choć często okazuje się tylko efekciarstwem. Trudno sobie wyobrazić większe nagromadzenie cierpienia niż w „Małym życiu” Hanyi Yanagihary, które ukazało się w Polsce przed dwoma laty. Od tego czasu pojawiły się kolejne głośne amerykańskie debiuty, Gabriela Tallenta „Moja najdroższa” (przeł. Dariusz Żukowski) czy „Nasz chłopak” Daniela Magariela (w znakomitym przekładzie Dobromiły Jankowskiej). Doczekaliśmy się też miniserialu na podstawie powieści Brytyjczyka Edwarda St. Aubyna „Patrick Melrose”, w której motyw gwałtu na dziecku jest szczególnie ważny (a w serialu wręcz najważniejszy, bo warstwa literackiej ironii, niestety, gdzieś się gubi). Powieści, które niekoniecznie są thrillerami z modnego ostatnio gatunku domestic noir (pisaliśmy o nim w POLITYCE 18/16), a które skupiają się na przemocy domowej, jest coraz więcej. I jak w przypadku choćby „Mojej najdroższej”, którą poleca Stephen King, trafiają szybko na listy bestsellerów. Trudno się przecież nie przejąć historiami przemocy wobec dzieci, bo to mogłoby wręcz oznaczać, że jesteśmy niewrażliwi. Przy takich tematach wartość literacka schodzi na drugi plan. Okazuje się, że ten najpotworniejszy temat staje się gwarancją rozgłosu. Głębokie cięcie Czytelnicy często tęsknią za tym, żeby książka ich pochłonęła doszczętnie, była jak narkotyk. Yanagihara w „Małym życiu” potrafiła przykuć uwagę czytelnika. Powoli poznawaliśmy przeszłość Jude’a, który się ciął i myślał o sobie jako potworze. Ta powieść pozwalała czytelnikowi zrozumieć, jak może czuć się ktoś, kto zamierza przypalić sobie kawałek ciała i zastanawia się, jak to zorganizować, żeby wyglądało na wypadek. Chodzi o to, że w tym „małym życiu” Jude’a liczył się tylko cień przeszłości, którego nie mógł się pozbyć. Jednak kilka rzeczy budziło opór. Obserwowanie, jak zadawał sobie cierpienie. Było w tym coś perwersyjnego, co zmuszało czytelnika do pozostawania w tym świecie. Ale nagromadzenie potworności, cierpień, które dotknęły Jude’a, sprawiało zarazem wrażenie nieprawdopodobnego nadmiaru. Książka „Małe życie” wzbudziła w Stanach wielkie emocje, ogłoszono ją najgłośniejszą powieścią 2015 r., a kiedy jeden z recenzentów ją skrytykował, sam wydawca pouczył go, że jest niewrażliwy, bo książka przecież działa terapeutycznie. Otóż jednak nie. Wielkie cierpienie nie gwarantuje jeszcze wielkiej literatury. Ten wysoki poziom napięcia można odbierać jako szantaż emocjonalny wobec odbiorcy. Czytelnicy podzielili się na tych, którzy wielbili tę powieść, i tych, którzy poczuli się szantażowani. Dorota Masłowska mówiła w POLITYCE, że tę książkę znienawidziła, bo zmarnowała jej tydzień życia. Wykończyły ją te wszystkie opisy gnijących ran, psychicznych i fizycznych, gwałtów, pobić i egzem. Tego było za wiele. Ostrze między nogami W powieści „Moja najdroższa”, która w Stanach była wydarzeniem zeszłego roku, mamy z kolei ojca samotnie wychowującego 14-letnią córkę Turtle. Mieszkają na odludziu w zapuszczonym domu. Ojciec siedzi na werandzie, czyszcząc broń i popijając piwo, czasem czyta jeszcze Kartezjusza. I opowiada córce o końcu świata. Ćwiczy ją nieustająco, każe jej wisieć na belce jak najdłużej – albo wytrzyma, albo spadnie na nóż, który trzyma między jej nogami. „Przesuwa ostrzem w górę, a ona słyszy, jak dżins pęka z trzaskiem”. Rozpaczliwie stara się wykrzesać z siebie resztkę sił i nie spaść. On mówi: „Lepiej się trzymaj, kruszynko. Nie chcesz się teraz puścić, dziewczyno”. A wtedy jej palce ześlizgują się z belki i spada prosto na ostrze. To tylko jedno z ćwiczeń przetrwania, które jej funduje ojciec. Poza tym przychodzi w nocy, powtarzając: „moja, jesteś moja” na zmianę z „ty brudna suko”. Turtle przejmuje od niego przekonanie o tym, że do niczego się nie nadaje, że jest najgorsza, między nogami ma upokarzającą dziurę, ale dla swojego ojca wyjątkowa. Przejmuje od niego kult broni i przekonanie, że ludzie dookoła nie rozumieją ich wyjątkowości, zwłaszcza kobiety wydają jej się głupie i fałszywe. Niemal cała powieść to opisy dręczenia Turtle: „Jesteś moja – mówi Martin, po czym bierze zamach i uderza ją w ramię, a ona upada twarzą w błoto. Nie czuje ręki, bark wydaje się złamany. Próbuje wstać, wspiera się na dłoni, dźwiga, ale w tym momencie on wciska ją butem z powrotem w ziemię. Unosi pogrzebacz, a ona myśli: uciekaj, uciekaj, jeśli ci życie miłe, ale leży przygwożdżona do gruntu i myśli musisz, musisz, lecz nie może się ruszyć. Wtedy on uderza ją w tylną część ud, a ona wierzga w spazmach”. Książka przyjęta była w Stanach z wielkim aplauzem, ale pojawiły się też głosy krytyczne. Protesty budził stereotypowy portret nastolatki, która jest ofiarą, ale i obiektem pożądania innych chłopców, bo wpisuje się stereotyp dziewczyny-ninja, twardej, której nic nie złamie. Staje się płaską postacią i od pewnego momentu można się spodziewać, że nadejdzie czas zemsty, jak w komiksach o superbohaterach. Brakuje za to wiarygodnego portretu nastolatki gwałconej przez ojca. Amerykańska krytyka odwoływała się do wielu książek napisanych przez ofiary, kobiety, i narzekała na zawłaszczenie ich głosu przez „białego mężczyznę”. Można do tego dodać, że widać w tej książce wzorowanie się na ciemnym klimacie i brudnym realizmie powieści Cormacka McCarthy’ego. Niemal cała fabuła to rozciągnięte w czasie powtarzalne rytuały dręczenia i samooskarżania się ofiary. Co gorsza, Tallent ma skłonność do nadawania scenom gwałtu wymiaru erotycznego, co wydaje się szczególnie efekciarskie, bo cóż może być bardziej spektakularnego niż opis współżycia ojca z córką. Tym bardziej że jest to dla autora temat jak każdy inny. Bo – jak sam opowiadał – planował napisać powieść o katastrofie ekologicznej, ale wyszło mu co innego. Dzieci potworów W powieści „Patrick Melrose”, która jest fabularyzowaną opowieścią autobiograficzną Edwarda St. Aubyna, mamy sfery tabu – narrator, ofiara molestowania, nie opowiada o wszystkim. Ofiara ma prawo do przemilczenia, zasłony – zresztą wszystko obraca się wokół ujawnienia tajemnicy. Bohater/narrator nosi w sobie tę niewypowiedzianą historię długo, żyje ciągle przeszłością, która może odejść dopiero wtedy, gdy opowie swoją krzywdę przed oprawcą – ojcem (choćby w myślach) i przed matką, która go nie potrafiła ochronić. Nieopowiedzianym w szczegółach aktom gwałtu u St. Aubyna towarzyszy jaszczurka na ścianie. Bardzo dobrze pisarz pokazuje ten jedyny sposób ucieczki ofiary, która nie może uciec, ale może przenieść swoją świadomość gdzie indziej, choćby na jaszczurkę. Siłą powieści Aubyna (świetnie przełożonej przez Łukasza Witczaka) jest to, że o udrękach życia opowiada ze zjadliwym humorem. Potworności, które wyrządził bohaterowi ojciec, są częścią świata „antyków, feudalnych snobów, ptasich móżdżków, leśnych dziadków”. A opis arystokratycznego przyjęcia, na którym pojawia się siostra królowej, to majstersztyk okrutnej ironii. Aubynowi udało się napisać powieść całkiem poważną o wyzwalaniu się od ojca, o tożsamości i rozpaczy (i jej przekraczaniu, bo u Aubyna powaga i lekkość mieszają się w idealnych proporcjach). „Czując książkę w kieszeni płaszcza, wyobraził sobie, jak wyciąga ją niczym pistolet i zabija dilera ambitnym pierwszym zdaniem: »Jest tylko jeden problem filozoficzny prawdziwie poważny: samobójstwo«”. Jedną z wielu warstw tej powieści jest opowieść o uzależnieniu od narkotyków i alkoholu – od wszystkiego, bo Patrick Melrose nie jest w stanie unieść rzeczywistości bez używek. I na takiego zapitego ojca patrzą jego dzieci. „Nasz chłopak”, debiut Daniela Magariela, przynosi z kolei obraz dzieciństwa w cieniu ojca narkomana i jego niekończących się podstępów. Ojciec rozgrywa braci przeciwko sobie. Narrator, młodszy z braci, obiecuje sobie, że nigdy mu nie uwierzy, ale ciągle daje się nabierać. A to dlatego, że zabiega o odrobinę uwagi, czeka na wyróżnienie, znak, że jest dla rodzica ważny. Dzieci potworów żebrzą o ochłap ich miłości albo chociaż zainteresowania. Magariel dobrze pokazuje tę codzienną grę i niekończące się oszustwa. Uczestniczymy też w seansach okrucieństwa, które są trudne do zniesienia: „Co się z tobą, kurwa, dzieje? – syknął. Wyciągnął pasek ze szlufki, zamachnął się. Po pierwszym uderzeniu wiedziałem, że uderzył klamrą. W tej sekundzie, kiedy sięgnąłem ręką do tyłu, by zablokować drugi cios, ból wżarł mi się w palec, przeszedł po ręce aż do szyi. Ojciec rzucił pasek, obiema rękami ścisnął mnie za gardło tak mocno, że otworzył mi usta, z których kapała ślina. Łzy i smarki spływały do ust. Ojciec trzymał mnie centymetry od lustra, grożąc, że rozwali mi twarz. Położyłem dłonie na szkle, żeby się obronić, gdyby naprawdę spróbował. Brakowało mi paznokcia. Odpadł po uderzeniu klamrą”. Czytelnik musi w tym uczestniczyć, jest okiem patrzącym na cierpienie. Owszem, można potem powiedzieć, że to dobry, mocny obraz koszmaru. Powieść Magariela jest niewątpliwie ciekawym debiutem, natomiast przedwczesne wydają się porównania do Cormacka McCarthy’ego, George’a Saundersa czy Raymonda Carvera. Tutaj mamy książkę zbudowaną wokół jednego, wstrząsającego z założenia tematu, i dzięki niemu działa wstrząsająco. Trudno jednak porównywać ją z powieściami wymienionych autorów, które są bardziej wielostronne. I nie tylko to je różni. Otóż ta najlepsza literatura, fikcja, często nie pokazuje, nie mówi tego, co najstraszniejsze, zawiesza głos, poczucie straszności istnienia przychodzi nie przez bezpośrednie obrazy zadawania cierpienia. Carver nie dopowiada, a i tak trudno udźwignąć rzeczywistość jego powieści. McCarthy w najbardziej ponurej i jednej z najlepszych swoich powieści „W ciemność” co rusz kieruje wzrok czytelnika gdzie indziej, rozprasza uwagę, a i tak nie możemy się pozbierać. U Yanagihary, Tallenta czy Magariela widzimy wszystko, widzimy potwory w akcji. Jest to może bardziej efektowne, ale zbyt łatwe. W sieci pojawiło się nagranie, na którym widać, jak więzienni strażnicy z kolonii karnej w Jarosławiu metodycznie biją skutego kajdankami więźnia po piętach, kolanach i twarzy, oblewają wodą i duszą prześcieradłem. Uwaga, nagranie zawiera sceny przemocy. Bohaterem filmu jest więzień Jewgienij Makarow. W kwietniu br. Makarow z grupą więźniów został pobity przez oddziały specjalne straży więziennej podczas przeszukania celi. Sprawa wyszła na światło dzienne, bo jednym pobitych okazał się być skazany za udział w antyputinowskiej demonstracji na Placu Błotnym Iwan Niepomniaszczich. Wtedy kolonię odwiedził miejscowy rzecznik praw człowieka, a Makarowowi udało się poskarżyć na działania strażników. Według relacji więzień wtedy miał być tak silnie pobity, że w desperacji podciął sobie żyły w karcerze. Od tego czasu więzienne władze nie dają mu spokoju i jest regularnie wsadzany do karceru i torturowany. Makarow został skazany w 2012 r. za pobicie i ma wyjść na wolność w październiku. Gdy filmik został opublikowany przez niezależną Nową Gazetę, władze zapowiedziały wszczęcie sprawy karnej wobec strażników. jb, Home Książki Historia Dzieje tortur od starożytności do dziś Wydawnictwo: Bellona historia 189 str. 3 godz. 9 min. Kategoria: historia Wydawnictwo: Bellona Data wydania: 2013-05-01 Data 1. wyd. pol.: 2010-08-01 Liczba stron: 189 Czas czytania 3 godz. 9 min. Język: polski ISBN: 9788311126718 Tagi: tortury Inkwizycja Tortury to mroczna i upiorna, lecz zarazem nieodłączna, część naszej cywilizacji. Stosowano je oficjalnie, jako część procedury prawnej, oraz potajemnie, od najdawniejszej starożytności. Również obecnie, choć oficjalnie wszystkie rządy temu zaprzeczają, ludzie są torturowani: w imię prawa, religii oraz ideologii. Nieustannie udoskonala się też środki i metody służące zadawaniu męczarni: pieczenie ludzi żywcem w spiżowym byku przez siepaczy starożytnego tyrana Falarisa i stosy Inkwizycji zastąpiły sterowane komputerem elektrody wytwarzające impulsy elektryczne wywołujące ból nie do zniesienia. Książka zawiera przegląd technik i narzędzi tortur od najwcześniejszych, znanych nam z historycznych przekazów do stosowanych przez Amerykanów w więzieniu Abu Ghraib. Pogrupowano je w kilkanaście głównych kategorii. Uzupełnieniem tych informacji jest 110 przerażających rycin i fotografii. Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Książki autora Podobne książki Oceny Średnia ocen 6,4 / 10 27 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Powiązane treści Przestańmy mieć obiekcje w prezentowaniu letalnych wad płodu, niech te potworne zdjęcia zaleją internet, niech znajdą się na banerach i furgonetkach - pisze Galopujący Major, który wyjaśnia, jak doszło do zaostrzenia prawa aborcyjnego. Gdy w powieści "Przedwojnie" przewidywałem, jak to w bliskiej przyszłości prawicowe bojówki będą kobietom golić głowy na łyso w ramach postaborcyjnego pohańbienia, niektórzy czytelnicy uważali, że to niemożliwe. Że przesadziłem. Gdy odchodziłem od ekranu podczas emisji Opowieści Podręcznej, bo po prostu nie mogłem znieść tego realizmu, słyszałem, że to tylko dystopia. Że nie ma się prawa wydarzyć. Dziś, gdy kobiety będą zmuszone do rodzenia zdeformowanych płodów bez czaszek z resztkami mózgu i całe w traumie patrzeć, jak te konają, wiemy, że nie ma takiego scenariusza, którego zwyrodnialcy z polskiej prawicy nie chcieliby sprawić polskim kobietom. A lada moment będzie jeszcze gorzej. Nie, nie będzie żadnych zakazów rozwodów, zbyt mocno uderzałoby to w polskich, prawicowych mężczyzn. W tych wszystkich Ziemkiewiczów, którzy własną religię też mają za ladacznicę, jeśli tylko stanie to na drodze do ich prywatnego komfortu. Będzie jeszcze gorzej, bo zrównanie statusu płodu ludzkiego ze statusem urodzonego dziecka, będzie nomen omen rodziło katastrofalne skutki dla całego systemu prawnego, opresyjnie zniewalającego kobiety. Będą kolejne próby zakazania aborcji z powodu zagrożenia zdrowia kobiety, bo przecież skoro życie płodu równa się życie człowieka, to znaczy, że w hierarchii powinno przewyższać zdrowie, prawda? Możesz oślepnąć, byleby uratować życie. Będzie też próba ograniczenia badań parenteralnych, jeśli nie ustawowo, to poprzez NFZ, bo po co badania prenatalne, skoro służą one tylko do popełniania przestępstw na dzidziusiu? Jak do tego doszliśmy? Jak doszliśmy do momentu torturowania kobiet, chociaż jak pokazują liczne badania, większość Polaków jest, jeśli nie za pełną legalnością aborcji, to chociażby za zostawieniem tego, co było? Jak doprowadziliśmy, że w dziecko nienarodzone wierzą także prawicowe kobiety? Nie, będę oryginalny wspominając w pierwszej kolejności przejęcie języka. Ale nie, nie chodzi tylko o pojęcie "dziecka poczętego". Chodzi o całą stylistyczną narrację, o spór na metafory, w którym zwolennicy nietorturowania kobiet, mówią jedynie o wyborze, a zwolennicy torturowania o tym, że kobiety "mordują dzieci" które "płaczą". Jeśli zestawisz liberalne "mam mieć wybór" z konserwatywnym "masz nie mordować", to co ma większą siłę rażenia. Język liberalnego "pro choice" zawsze przegra z "pro life", bo przy "mordowaniu" wszystko blednie, każdy wybór. Dalej, za językiem poszła także odwaga. Nie tylko upór, samoorganizowanie się antyaborcjonistów, ale przede wszystkim odwaga przełamania barier estetycznych. Obrazki rozrywanych płodów obiegły całą Polskę, były na ciężarówkach, były w internecie, spowodowały odruch oburzenia, ale też, jakże trwale, wbiły się w świadomość Polek i Polaków. Ile osób dziś wie, że wczesna aborcja, to zabieg połknięcia tabletek, a ile wciąż uważa, że to operacja ze szczypcami i skrobanie łyżeczką? Antyaborcjoniści nie mieli żadnych oporów, żeby szokować, w tym szokować kilkuletnie dzieci, ale co miały przeciwnicy aborcji? Estetyczne wieszaki. Wieszak vs rozrywany płód – co bardziej oburza i zapada w pamięć? Dlatego, gdy niedawno widziałem fejsbukową naklejkę o abortowaniu własnego rządu ze śladami krwi, to jednak ostatecznie jej nie użyłem. Bo aborcja powinna kojarzyć się tabletkami, bo tak się ją przeprowadza. Wreszcie ten język, narracja, szokowanie zostały szybko podebrane przez liberalne media. Ale, co ważniejsze, w sprawie aborcji uznano, że podziały są wzdłuż politycznych partii, a nie wszerz. Tymczasem taki Andrzej Zoll, jest fundamentalistą katolickim, a jego orzeczenie o aborcji na bazie tzw. małej konstytucji jest moralną hańbą, do tego okraszoną wnioskowaniem na poziomie nieogarniętego gimnazjalisty. Tymczasem wystarczy, że Zoll będzie przeciwko Kaczyńskiemu, że będzie nim Giertych, Kamiński, czy kto tam jeszcze, a wszelkie antykobiece przewiny są puszczane w niepamięć. Po prostu kryterium stosunku do aborcji, czy mówiąc wprost torturowania kobiet, zniknęło z kryterium dostępu do "salonowych ludzi rozumnych", chociaż takiemu Zollowi bliżej od Ordo Iuris niż do przeciętnego polskiego wyborcy. A skoro zniknęło kryterium, to i sama sprawa została "zniknięta". Parafrazując, bodajże Żiżka, dziś łatwiej sobie (chociażby z powodu katastrofy klimatycznej) wyobrazić koniec świata niż złagodzenie zakazu aborcji w Polsce. Czy jest jakaś nadzieja? Zawsze jest. Nie podzielam poglądów o szybkiej laicyzacji i wypłukania konserwatywnych ideologicznych złogów z życia publicznego. Dziesięć lat to minimum, żeby napływ, zwłaszcza młodych kobiet, zmienił na dobre życie wyborcze w tym kraju. Zwłaszcza że przybywać będzie także radykalnie prawicowych mężczyzn wychowanych na pornhubie i nadchodzącej fali męskiej impotencji. Ale jeśli, mógłbym coś doradzić, to przestańmy wreszcie nazywać ochroną życia poglądy antyaborterów i zacznijmy mówić, pisać i krzyczeć o tym, że chcą torturować kobiety. Przestańmy mieć obiekcje w prezentowaniu letalnych wad płodu, niech te potworne zdjęcia zaleją internet, niech znajdą się na banerach i furgonetkach. Niech będą non stop powtarzanym argumentem w dyskusjach. Wreszcie, zacznijmy warunkować nasze poparcie polityczne od stosunku do praw człowieka, którym są prawa kobiet. Nie popierasz prawa do aborcji, nie dostaniesz mojego głosu, chociażby cały dzień wrzeszczał "Przecz z kaczorem", bo w tej sprawie jesteś po prostu podobnym do niego zwyrodnialcem. W wywiadzie udzielonym dla Radia Swoboda, Anastasija Zotowa wyjaśniła, że o różnego rodzaju torturach opowiedzieli jej byli więźniowie kolonii karnej po tym, jak ujawniono list jej męża na temat stosowanych tam tortur. Wśród sposobów znęcania się nad więźniami, które opisuje Zotowa, jest "przymusowy szpagat”. Polega na tym, że funkcjonariusze rozciągają nogi więźnia w przeciwległe strony, aż do zerwania więzadeł. Według Zotowej odbywa się to w małym korytarzu kolonii, gdzie nie ma kamer wideo. Natomiast na terenie przeznaczonym do spacerów więźnia podwiesza się do góry, za ręce skute kajdankami na plecach. Zotowa pisze też o biciu i kopaniu po głowie i stopach, biciu pałką i deptaniu leżącego więźnia. Wylicza również sposoby przetrzymywania lekko ubranych więźniów na mrozie, poniżania ich. Wspomina też o stosowanych groźbach, że zostaną zgwałceni lub zabici. Rosyjskie media poinformowały 1 listopada o liście 34-letniego Dadina, w którym skarżył się, że jest maltretowany przez naczelnika i funkcjonariuszy. Federalna Służba Więzienna (FSIN) zaprzeczyła, by opozycjonista był torturowany. Zobacz także Żona opozycjonisty wyjaśniła, że wobec jej męża nie stosowano większości z opisanych sposobów znęcania się nad więźniami. Powiedziała również, że udało się powstrzymać używanie przemocy wobec przetrzymywanych w Siegieży. Dadin jest pierwszym opozycjonistą skazanym w Rosji za "wielokrotne naruszenie zasad zgromadzeń publicznych" na mocy przepisów znowelizowanych w 2014 roku. Został aresztowany w grudniu 2015 roku. Wcześniej był pociągany do odpowiedzialności administracyjnej za udział w akcjach opozycyjnych. Na mocy nowych przepisów otrzymał wyrok trzech lat kolonii karnej, później wyrok zmniejszono do 2,5 roku. Oskarżenia wobec Dadina dotyczyły naruszenia zasad zgromadzeń publicznych w latach 2012-14. Chodziło o demonstracje organizowane w proteście przeciwko powrotowi Władimira Putina na Kreml w 2012 roku, przeciw ustawodawstwu dotyczącemu środowiska LGBT i wojnie na Ukrainie. Ludzie dławili się własnymi językami. Lekarzom zabroniono o tym mówić Do łagru za bułeczki z makiem W tym więzieniu czekano na śmierć:

tortury na kobietach stosowane przez gestapo